Ludwik Węgierski

Kazimierz III Wielki nie mogąc doczekać się męskiego potomka w 1339 roku zawarł sojusz z Karolem Robertem węgierskim, na mocy którego w zamian za pomoc przeciwko Czechom i Krzyżakom oraz przychylność dla przyłączenia przez Polskę Rusi Halickiej ustanowił go swoim następcą na tronie polskim. Wraz ze śmiercią Kazimierza wygasła królewska linia dynastii piastowskiej, w władzę w Polsce objął monarcha węgierski – Ludwik z rodu Andegawenów.

Ludwik urodził się 5 marca 1326 roku w Wyszehradzie. Był synem Karola Roberta i Elżbiety Łokietkówny, córki króla Władysława I Łokietka. To właśnie ona jako regentka wraz z księciem Władysławem Opolczykiem i Zawiszą z Kurozwęk sprawowała rządy w Polsce w imieniu syna. Ludwik był królem Węgier od 1342 roku. Na tron polski wstąpił 17 listopada 1370 roku. Jednak Polska nie stanowiła priorytetu w polityce Andegawena. O ile na Węgrzech doczekał się przydomku „Wielki”, o tyle w kraju nad Wisłą nie cieszył się zbytnią popularnością. Polska w okresie jego rządów pożegnała się z lennem mazowieckim i włodzimierskim oraz utraciła na rzecz węgierskich starostów Ruś Czerwoną. Kraj nękany był także przez Brandenburczyków i Litwinów, a w Wielkopolsce co jakiś czas wybuchały zamieszki wywołane niezadowoleniem i niezadowoleniem szlachty z nowej dynastii.

Król Ludwik Węgierski podobnie jak jego poprzednik nie miał syna. Dlatego pragnąc zabezpieczyć przyszłość jednej ze swoich córek rozpoczął starania o zapewnienie dla niej tronu polskiego. W tym celu wydał w 1374 roku przywilej koszycki. Dokument ten zawierał między innymi gwarancję niepodzielności państwa oraz zwalniał szlachtę (a później duchowieństwo) z płacenia wszystkich podatków (poza 2 groszami z łanu rocznie). Był to pierwszy generalny przywilej uszczuplający władzę królewską na rzecz jednego stanu.

Ludwik zmarł w Trnawie w nocy z 10 na 11 września 1382 roku i został pochowany na Węgrzech. W chwili jego śmierci żadna z córek nie osiągnęła odpowiedniego wieku, aby objąć tron polski. Bezkrólewie miało trwać jeszcze niemal dwa lata..